Poniżej historia chłopczyka napisana przez jego mamę :
18 październik-to właśnie tego dnia po raz ostatni przytulałam mojego syna. Od tamtego dnia możemy się zobaczyć jedynie przez messengera. Arek, nasz 5 letni syn. Pojechał tylko z tatą do lekarza rodzinnego, bo wymiotował i bolała go główka. Stamtąd trafił na SOR w Kościerzynie, skąd jeszcze tego samego dnia został zabrany karetką do UCK w Gdańsku.
Tam spędził dosłownie kilka dni, żeby w piątek 22 października przetransportowali Go do CZD w Warszawie na oddział neurochirurgii, gdzie zrobiono mu operację wstawienia zastawki, ponieważ pojawiło się u Niego wodogłowie i ciśnienie w główce bardzo mu rosło.
Przy okazji operacji wykonano też biopsję, której wynik bardzo nas zszokował. 27 października w środę przyszedł wynik biopsji-rozsiany guz OUN - Medulloblastoma (WHO GIV) z przerzutami w całym rdzeniu kręgowym. Jednym krótkim zdaniem - nieoperacyjny nowotwór złośliwy.
Następnego dnia od razu trafił na oddział onkologiczny, gdzie został skonsultowany z jedną z najlepszych dr, która podjęła decyzję i już w piątek, czyli 2 dni od wyniku biopsji Arek zaczął otrzymywać chemię.
Walczymy... W domu czekają na Niego trzy siostry i starszy brat, którzy również bardzo za Nim tęsknią i ja-Jego mama. Jestem już po rozmowie z fundacją. Jak tylko zostanie otworzone subkonto Arka, to tą zrzutkę zamkniemy i o pomoc w walce z nowotworem będziemy prosić za pośrednictwem fundacji.
Póki co mamy oszczędności. Jednak one z czasem się skończą, a pracę niestety musimy odłożyć na bok, ponieważ Arek po chemii będzie miał bardzo obniżoną odporność. Nasza praca polega na pracy z innymi ludźmi i dlatego nie będziemy chcieli narażać Arka na choroby.
https://zrzutka.pl/ygdwnw
Napisz komentarz
Komentarze