Łukasz Przybylski, członek Platformy Obywatelskiej, po burzliwej sesji Rady Powiatu Kościerskiego zachował funkcję wiceprzewodniczącego. Wszystko za sprawą głosowania, w którym wynik 8 za, 8 przeciw i 3 wstrzymujących nie pozwolił na odwołanie radnego.
Dyskusję poprzedzającą głosowanie wywołał wpis Przybylskiego na Facebooku, który część radnych – zwłaszcza z klubu PiS – uznała za niestosowny. Sprawa skupiła uwagę na granicach wolności słowa w życiu publicznym oraz odpowiedzialności osób sprawujących funkcje samorządowe.
W trakcie sesji Przybylski zaprezentował przykłady satyrycznych postów publikowanych przez innych radnych, w tym członka klubu PiS Waldemara Hetmańskiego. Tłumaczył, że jego post miał charakter humorystyczny, a scena, którą przedstawił, pochodziła z bajki i nie zawierała wulgaryzmów.
Henryk Ossowski, reprezentujący klub PiS, zasugerował, że wystarczyłoby jedno słowo – „przepraszam” – aby złagodzić konflikt i uniknąć głosowania. Przybylski jednak odmówił, argumentując, że nie ma za co przepraszać, a wniosek o odwołanie miał charakter polityczny.
Ostatecznie brak jednomyślności wśród radnych sprawił, że Przybylski zachował stanowisko. Sprawa pokazała jednak, jak napięta staje się atmosfera polityczna w lokalnych samorządach, gdy w grę wchodzą kwestie ideologiczne i osobiste animozje.
Gdyby obie strony konfliktu w Radzie Powiatu zdołały wyciągnąć do siebie rękę, zakończyliby spór w kilka chwil. A w świecie, gdzie podziały rosną, takie małe gesty mogą mieć wielką moc. Może warto zapytać samych siebie – ile razy w życiu mogliśmy złagodzić napięcia, po prostu przepraszając? Gdybyśmy częściej używali tego prostego słowa, być może zarówno w polityce, jak i w naszych codziennych relacjach, wszystkim żyłoby się łatwiej.








Napisz komentarz
Komentarze